Czy pomagasz grzeszyć swojemu pastorowi?
3 Mojż. 5:1 Gdyby ktoś zgrzeszył przez to, że usłyszał przekleństwo (אָלָ֔ה alah) i był tego świadkiem lub widział czy dowiedział się o tym, a tego nie oznajmił, będzie obciążony nieprawością;
Tekst Mojżesza bardzo wraźnie ostrzega aby nie popełniać grzechów, przy jednoczesnym przeniesieniu środka ciężkości na te dużego kalibru, do których z pewnością zaliczają się opisywane przez hebrajskie słowo אָלָ֔ה alah
- krzywoprzysięstwo (np. 2 Mojż. 20:7; Ezech. 17:18; Oz. 4:1-2; Zach. 8:17; Mal. 3:5; Mat. 5:33; 1 Tym. 1:10)
oraz - przekleństwo rozumiane jako bluźnierstwo (np. 3 Mojż. 24:11-15; Mat. 5:44; 15:19; Łuk. 6:28; Jakuba 3:10)
Grzechy te traktowane są na równi z kłamstwem, zabójstwem, kradzieżą, cudzołóstwem, czyli mowa o kategorii rzeczy przez Boga szczególnie znienawidzonych oraz w czasie Starego Przymierza bezwzględnie karanych śmiercią. Jest to szczególnie istotny fragment w ujęciu eklezjalnym, ponieważ o ile grzech osobisty rujnuje człowieka, to grzechy pastorów rujnują zbory oraz całe chrześcijaństwo.
Biblijna procedura
Jeśli człowiek dopuszcza się ciężkiego wykroczenia moralnego powinien zostać napiętnowany. Jeśli jest to chrześcijanin, stosowana jest reguła czterech kroków (zgodnie z Mat. 18:15-20 osobiste napomnienie, jeśli nieskuteczne to napomnienie przy świadkach, następnie napomnienie publiczne i wreszcie usunięcie ze społeczności).
Starsi lokalnego zboru z racji pełnionej funkcji narażeni są na działanie nieprzychylnych osób (które najczęściej mają problemy moralne oraz doktrynalne) przez to znajdują się według Słowa pod szczególną ochroną:
1 Tym. 5:19 Nie przyjmuj oskarżenia przeciwko starszemu, chyba że na podstawie zeznania dwóch albo trzech świadków.
Jednakże widzimy wyjątek od powyższej reguły oparty o biblijny precedens, którym jest napomnienie Piotra przez Pawła, gdy ten pierwszy dopuścił się grzechu jawnej obłudy.
Gal. 2:11-13 11. A gdy Piotr przybył do Antiochii, sprzeciwiłem mu się w twarz, bo był godny nagany. 12. Zanim bowiem przyszli niektórzy od Jakuba, jadał razem z poganami. Gdy zaś oni przyszli, odsunął się i odłączył, obawiając się tych, którzy byli z obrzezania. 13. A razem z nim obłudnie postępowali i inni Żydzi, tak że i Barnaba dał się wciągnąć w tę ich obłudę.
Zwróćmy uwagę na cechy grzechu Piotra
- dokonany publicznie
- zaprzeczał prawdzie Ewangelii
- wynikał z obawy przed utratą pozycji
- dotykał osób niewinnych
- gwałtownie rozprzestrzenił się: zły przykład tak wielkiego autorytetu wprowadził w grzech kolejne osoby
Tutaj nie miał zastosowania klasyczny sposób napominania, Paweł nie wziął Piotra na stronę i nie upomniał go po cichu w cztery oczy, lecz skonfrontował publicznie, natychmiast i bezwględnie na zasadzie ostrego i bezpośredniego obnażenia:
wers 11 sprzeciwiłem mu się w twarz, bo był godny nagany.
.
wers 14 Lecz gdy zobaczyłem, że nie postępują zgodnie z prawdą ewangelii, powiedziałem Piotrowi wobec wszystkich:
I co ciekawe, do konfrontacji nie doszło ze względu na sprawowany przez Pawła urząd apostolski lecz o Słowo Boże, które jest najwyższym autorytetem. Paweł nie obnażył publicznie Piotra ponieważ tak jak i on sprawował najwyższy ludzki urząd w Kościele, lecz czyn swój umocował w Ewangelii. To prowadzi do prostej konkluzji iż każdy chrześcijanin gdy zaistnieją odpowiednie okoliczności jest zobowiązany w sumieniu przez Słowo Boże ujawnić grzech nawet najwyższego rangą „duchownego”.
Mając na uwadze, że Nowy Testament potwierdza zasadność aplikacji tekstu Mojżesza należy przyjąć, że każdy chrześcijanin w sytuacji gdy jego „pastor, biskup, prezbiter” czyli jakkolwiek zwany lider grzeszy w sposób jawny ma obowiązek to publicznie ogłosić. Będzie zaś współwinny grzechu lidera
„…gdy słyszał głos przekleństwa np. mógł być świadkiem, widział przestępstwo, czy też wiedział o nim, jeśli nie powie o nim.„ – Ellicot’s Commentary
Podobnie aplikację tekstu Mojżesza rozumie inny komentator Słowa Bożego, według jego słów obok sprawcy winę ponosi także
„…świadek, który nie wystąpił aby zeznawać podczas gdy był naocznym świadkiem przestępstwa, czy też posiadł informacje w tej sprawie z pierwszej ręki, jak np. osobiste przyznanie się winowajcy do grzechu” – John MacArthur, Komentarz do Biblii
Wnioski: jeśli duchowy przywódca grzeszy w sposób cięzki, należy to za wszelką cenę publicznie ogłosić, zaś w przypadku zaniechania świadek staje się współodpowiedzialny za grzech.
.
Obrona „elit”
W teorii biblijny system jest doskonały i uniemożliwia jawnogrzeszenie „pastorów”, jednakże tyrani współczesnych pseudokościołów poradzili sobie z biblijnym „problemem”, jaki stanął im na drodze w tzw. „rządzie dusz” w sposób wysoce przebiegły. Milczenie owiec wymuszone zostaje w oparciu o cztery podstawowe kroki:
a) doktrynalna ignorancja
b) paradygmat kulturowy
c) expectatio verecundiam
d) blokada systemowa
System przyjęty przez kościelnictwo neutralizuje Słowo Boże i jest praktycznie rzecz ujmując całkowicie skuteczny. Rozważmy po krótce każdy z jego elementów:
.
Doktrynalna ignorancja
Pismo Święte w większości tzw. „zborów” przestało być jakimkolwiek autorytetem zaś przyczyną tego jest dowolność interpretacji Świętego Tekstu czyniona przez niedouczonych „nauczycieli” co jest bezpośrednio związane z odrzuceniem zasad hermeneutyki oraz historyczną niewiedzą tych, którzy całe życie powinni poświęcać na zgłębianie tych istotnych dla interpretacji zagadnień. Sytuacja zostaje pogorszona przez uczelnie teologiczne typu ChAT, które z racji uniwersalnego charakteru odbiorcy (czytaj studentów) serwują teologiczną papkę, doktrynalny miks. Ponieważ ateista, mormon i prawosławny zasiadają w jednej ławce z zielonoświątkowcem i niereformowanym baptystą, program zostaje dostosowany tak, aby zbytnio nikogo nie urazić.
Dowody w sprawie: studia ChAT I stopnia oferują wybór: (źródło)
- Teologia ewangelicka
- Teologia prawosławna
- Teologia starokatolicka
- Teologia protestancka
Sami absolwenci ChATu przyznają, iż jest to uczelnia, ukończenie której przysparza wiele problemów natury doktrynalnej, istnieje nawet popularne stwierdzenie oparte o sparafrazowany cytat 2 Tym. 4:7: „ChAT ukończyłem, wiarę zachowałem”. Niedouczeni „pasterze” produkują interpretację Słowa o wątpliwej jakości, to znowóż skutkuje brakiem podstawowego zrozumienia autorskiej intencji zawartej w Piśmie u „owiec”. Mówiąc kolokwialnie ludzie nie wiedzą czego naucza Pismo, także w kwestii dyscypliny kościelnej.
Z drugiej strony istnieje obustronna wysoka niechęć do nauki o dyscyplinie kościelnej. Zborownicy nie chcą bowiem liczyć się z możliwością wykluczenia ze społeczności, do której przywykli przez lata i traktują jak drugą rodzinę. Po drugiej stronie barykady mamy uzależnionych od wpływów finansowych „duszpasterzy”, którym nie jest na rękę biblijna procedura napominania. Ten koncensus interesów skutkuje brakiem nauczania o kościelnej dyscyplinie w ogóle, temat ten nie istnieje.
.
Paradygmat kulturowy
Przez setki lat w umysłach Polaków (i nie tylko) utrwalany był niebiblijny model jednowładczego „proboszcza” zarządzającego silną ręką podległą mu parafią. Ksiądz postrzegany był zawsze jako ten, który rządzi, parafianin posłuszny, niemalże „chłop pańszczyżniany” winny lojalność niezależnie od moralności przełożonego (w j. polskim pierwotne znaczenie słowa parafianin oznacza osobę uwstecznioną, prostaka). Wysoka tolerancja na wybryki księdza proboszcza (przymyka się oko na kochanki, rozrzutne życie, alkoholizm, czy współżycie z gosposią na kocią łapę) zostaje bezpośrednio przeniesiona na łono nowego kościoła.
Dodatkowym czynnikiem wspierającym zmowę milczenia jest rodzinna presja. Otóż człowiek, który zmienił wiarę posiada duże bariery psychologiczne utrudniające obnażanie złej moralności kasty przywódczej. Ujawnienie grzechów nowej elity dowiodłoby jedynie iż zmiana wiary była błędem i pogłębi negatywne postrzeganie jego własnej osoby, której i tak przypina się łatkę innowiercy. Strategia zamkniętych oczu i ust zdaje się być pozornie lepszym rozwiązaniem.
.
Expectatio verecundiam
Czyli oczekiwany wstyd podmiotu wynikający pośrednio z obu powyższych argumentów i oparty o błędnie zinterpretowany tekst Mateusza
Mat. 7:5 Obłudniku, wyjmij najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka twego brata.
Mechanizm szantażu jest bardzo prosty: zwykły członek społeczności nie ma prawa oceniać przywództwa, ponieważ nie posiada teologicznego przygotowania, odpowiedniej pozycji w strukturach oraz ze względu na osobistą grzeszność.
Dwa pierwsze argumenty zostały opisane wcześniej jako niezasadne, warto teraz zwrócić uwagę na tekst Mateusza. Gdyby bowiem interpretacja przedstawiana przez współczesnych ewangelików była prawidłowa, nikt nigdy nie mógłby nikogo napominać ze względu na ciągle obecny grzech w ciele (Rzym. 7:20-24; Gal. 5:17). Zasada jest zupełnie inna:
- nie powinna upominać osoba, która sama tkwi w podobnym grzechu lecz głębiej (ilustracja źdźbła i belki), byłaby to obłuda
- upominać może osoba upamiętana z tego samego grzechu, wtedy powinna działać tak, aby wyjąć źdźbło z oka swego brata.
Przykład podobnego myślenia został wyrażony przez J. E. Księdza Mateusza Wicharego, który nie widzi możliwości napominania osób uwikłanych w grzech homoseksualizmu do czasu aż cały kościół poradzi sobie z grzechem rozwiązłości heteroseksualnej w pierwszym rzędzie.
„Jeśli kościół zaczyna akceptować, że dwoje heteroseksulanych ludzi żyje ze sobą i troche przez palce na to patrzy, to niestety ale nie ma żadnego moralnego prawa zabronić tego samego parze homoseksualnej. No jakie ma prawo? Nie ma. „ – źródło od 7:30
Obserwujemy tu pozorną mądrość opartą niestety na odwróconej hierarchii wartości. Według Słowa Bożego bowiem grzech homoseksualny (belka) jest o wiele gorszy niż cudzołóstwo. Według Listu do Rzymian degeneracja moralna rozpoczyna się od
- nikczemności (1:22)
- to z kolei do bałwochwalstwa (1:23)
- następnie seksualnej rozwiązłości (1:24)
- to z kolei do akceptacji seksu lesbijskiego (1:26)
- i w końcu męskiego homoseksualizmu (1:27)
System napominania proponowany przez głowę KChB jest dysfunkcyjny, ponieważ jego logiczną konsekwencją jest całkowita niemożliwość napominania. Bo kto miałby bowiem napominać heteroseksualnych cudzołożników? Oczywiście człowiek posiadający inny grzech, np. braku pokory. A kto miałby napominać osobę hardą? Ten kto zmaga się np. z chciwością. I tak w ostateczności nikt nikogo nie może napominać. No bo jakie ma prawo? Nie ma!
Jednakże w Piśmie wielokrotnie obserwujemy grzeszników napominających się nawzajem! Wystarczyło przeczytać Słowo Boże, moralność nie miała tu żadnego znaczenia (!)
2 Król. 22:10-13 10. Pisarz Szafan oznajmił także królowi: Kapłan Chilkiasz dał mi księgę. I Szafan czytał ją wobec króla. 11. A gdy król usłyszał słowa księgi Prawa, rozdarł swoje szaty. 12. Potem król rozkazał kapłanowi Chilkiaszowi, Achikamowi, synowi Szafana, Akborowi, synowi Micheasza, pisarzowi Szafanowi i swojemu słudze Asajaszowi: 13. Idźcie, radźcie się PANA co do mnie, co do ludu i co do całej Judy w związku ze słowami tej księgi, którą znaleziono. Wielki bowiem jest gniew PANA, którym zapłonął przeciwko nam, dlatego że nasi ojcowie nie posłuchali słów tej księgi, aby czynić zgodnie ze wszystkim, co jest dla nas napisane.
Król Jozjasz nie szukał wymówki podobnej do tej, w którą ubrał się J. E. Ksiądz Mateusz Wichary. On po prostu przeczytał, czego Bóg oczekuje i zarządził oczyszczenie Ludu co zaskutkowało wielkim przebudzeniem w całym Izraelu (zob. 2 Król. 23). Zaś w kościele, któremu głową jest Ksiądz Mateusz homoseksualiści mogą czuć się bezpiecznie.
Fałszywe poczucie winy, czy też nieśmiałość wynikająca z uczucia szacunku, a także obawa narażenia się na zarzut doktrynalnej ignorancji to właśnie narzędzia utrzymywania zborowego kolektywu w szachu, tak powszechnie stosowane przez uzurpatorów stojących za ambonami.
..
Blokada systemowa
Warto w tym momencie zacytować słowa byłego pastora KChB z okręgu gdańskiego, który ze względu na uzasadnione obawy o swoje dobro nie zechciał ujawnić swoich danych. Posłuchajmy jak wygląda wewnętrzne życie wśród systemowych pastorów, jakimi kierują się moralnymi regułami:
„Nie znasz tych środowisk tak bliżej, ale prawda jest taka RZĄDZI REGUŁA – jeżeli ty ich/go nie załatwisz, to oni załatwią ciebie. Ci wszyscy seniorzy wyglądający tak świętobliwie, bracia bogobojni, mają na sumieniu wielu ,,wytępionych” w bezwzględny sposób i bez skrupułów. […] Zarzuty się fabrykuje, podstawia się fałszywych świadków, temu coś się obieca. W okręgu gdańskim przeprowadzono czystkę i po kolei i systematycznie wykończono 4 pastorów. Zło jest lepiej zorganizowane niż dobro, zło jest bezwzględne – a chrześcijanie to jeszcze mają litość i miłosierdzie, odpuszczają i dlatego przegrywają i zło tryumfuje. Żeby pokonać zło, trzeba użyć większego zła. Na Hitlera potrzebny był Stalin. Kto podniesie rękę na skarbnika?” – Imię i nazwisko do wiadomości Redakcji
Z tego wstrząsającego wewnętrznego świadectwa osoby zaznajomionej z systemem kościelnego zarządzania wyłania się obraz instytucji bliższej strukturom komunistycznego PZPR i SLD niż kościołowi Jezusa Chrystusa. Mamy tu ewidentnie do czynienia z walką o pozycje, obłudą, krzywoprzysięstwem i bezwzględną dominacją pozbawionych skrupułów aparatczyków-karierowiczów z jednej strony oraz z milczeniem owiec z drugiej.
Tego typu postawy sprzyjają powstawaniu cichych układów wewnątrzdenominacyjnych, gdzie zasłużeni dla systemu działacze obdarzani są łaskawością wyżej postawionych nadzorców (np. prezbiterów okręgowych, a nawet samego Naczelnego lub odpowiedników tych funkcji). Zupełnie jak w filmie „Kler” osoba poszkodowana przez księdza pedofila spotkała się ze zmową milczenia sądu biskupiego, tak i wśród ewangelików, których struktury są wierną kopią tych jakie posiada Rzymski-katolicyzm (a to ze względu na dostosowanie prawa polskiego do wymogów konkordatu) nie istnieje praktyczna możliwość przebicia się problemu przez wyższe instancje. Dochodzenie praw jest z góry skazane na porażkę. Przykładowo polscy „Baptyści” w uzasadnieniu mogą łatwo uniknąć odpowiedzialności karnej odnosząc się do art. 3 Ustawy z dnia 30 czerwca 1995 r o stosunku Państwa do Kościoła Baptystów w Rzeczypospolitej Polskiej (odpowiedni dokument dostępny tutaj).
Partyjna zasada ręka rękę myje przyjęła się doskonale w polskim kościelnictwie. Tu każdy zna swoje miejsce (a jeśli nie zna, szybko się przekona o skuteczności systemu)..
.
Historyczny precedens
Mylił się ten, kto dostrzega istotę problemu obecną jedynie w czasach nam współczesnych. Wewnętrzna walka dobra i zła, prawdy i fałszu, Bożego porządku z ludzkim toczy Kościół przez wszystkie wieki jego istnienia. I choć Pan obiecał, że bramy piekła nie przemogą Jego Kościoła (Mat. 16:18) to jednak tym samym dał do zrozumienia iż Jego Kościół zawsze będzie w stanie oblężenia przez siły zła i ciemności.
Skąd o tym wiadomo? Otóż starożytne miasta były otoczone murami a przy bramach, przez które wchodzono, znajdowało się główne miejsce odbywania sądów, prowadzenia interesów i narad w sprawach publicznych (Mat. 7:13; Hiob 29:7; 5 Mojż. 22:4; 1 Sam. 4:18; Jer. 36:10; 1 Mojż. 19:1; Psalm 69:12; 9:14; Przysłów 1:21 itp.) Dlatego słowo „bramy” jest używane w odniesieniu do rad, planów, manipulacji, złych celów. Tak jak w Izraelu za mównicą Mojżeszową usiedli hipokryci (Mat. 23:2-5) tak też za ambonami Kościołów niejednokrotnie stanęli zwodziciele i karierowicze (2 Piotra 2:1-4).
Czas od IV wieku określany bywa jako cezaropapizm. To okres początku degeneracji Kościoła, gdzie po okresie prześladowań Sobór I w Nicei z 325 roku w obecności Cesarza Konstantyna Wielkiego (272 – † 337 A.D.) doszło do doktrynalnego kompromisu różnych stronnictw teologicznych, zaś Chrześcijaństwo zostało zaakceptowane jako Religio licita (legalną i dopuszczalną formę kultu), od tego momentu obserwowana jest ekspansja religii Chrystusowej oraz deklinacja pogaństwa.
Jednakże z drugiej strony Chrześcijaństwo stopniowo zaczęło upodabniać model zarządzania do struktur obecnych w Rzymie, odchodząc jednocześnie od biblijnego modelu. Już wkrótce zauważymy, że to, co wcześniej miało charakter małych społeczności rodzinnych, zarządzanych przez pluralizm starszych, przerodzi się z czasem w system bezwględnej walki, wykorzystywany przez kolejnych imperatorów do osiągania politycznych celów. Chrześcijaństwo bowiem miało zjednoczyć wszystkie narody wchodzące w skład Imperium, odbyło się to kosztem prawdy.
Scentralizowana władza kościelnej niebezpiecznie upodabnia się do świeckiej, Cesarz zaczyna decydować co jest a co nie jest prawdą wiary.
„…często opisywano późne Cesarstwo jako okres niespokojny, w którym panoszyła się słabość, podłość i brak charakteru. Na pewno znajdą się przykłady serwilizmu i niejednokrotnie zobaczymy, jak opinia całych grup chrześcijańskich, ba, samego episkopatu, będzie godzić się potulnie na kierunek teologii przyjęty czy podtrzymywany przez dwór, łącznie z jego wahaniami” – L. J. Rogier, Historia Kościoła, t. I s. 192
Skoncentrowani na własnych interesach biskupi nader często korzystają ze swoich wpływów politycznych
„…sami zainteresowani pierwsi będą domagać się interwencji cesarza i jego urzędników we własnych sporach religijnych” – L. J. Rogier, Historia Kościoła, t. I s. 191
Biskupi stoją poza dyscypliną kościelną. Wyodrebniony wcześniej urząd Biskupa jako przywódcy starszych (model antybiblijny) staje ponad biblijnym prawem. Już nie starsi decydują o tym, kto może sprawować tę funkcję, czynią to intryganci i ludzie wpływowi:
„…najbardziej wykształceni, najzamożniejsi i najhojniesi spośród tych ostatnich [osób świeckich] wywierają częstokroć istotny wpływ na administrację, zarządzanie i w ogóle na zycie Kościoła. Często będzie się ubolewać nad mieszaniem się intrygantek i bogatych dobrodziejek do wyborów biskupich.” – L. J. Rogier, Historia Kościoła, t. I s. 190
Tworzy się klika duchownych, ci również stoją ponad prawem, już nie tylko biblijnym
„…od roku 313 obserwujemy, jak wobec duchowieństwa mnożą się wyjątki wszelkiego rodzaju – ulgi podatkowe, zwolnienie z pełnienia obowiązków obywatelskich, ale z drugiej strony struktura systemu społecznego, zarazem złożona i sztywna, od której zależy dobre funkcjonowanie państwa, nie może tolerować faktu, że stan kapłański staje się sposobem na unikanie tych obowiązków.” – L. J. Rogier, Historia Kościoła, t. I s. 245
Następuje całkowita biurokratyzacja instytucji Kościoła. Nikt nie liczy się z laikatem. Dochodzi do dwubiegunowej relacji, gdzie dominującą rolę odgrywa aparat państwowy wyznaczający sposób działania Kościoła, prawo biblijne nie ma żadnego zastosowania
„Kościół [stał się] nazbyt urzędowy i związany ze światem w pewien sposób zbiurokratyzowany. Biskupi na ogół zanadto potulnie dostosowują się do zmian w polityce religijnej, jaką prowadzi dwór…” – L. J. Rogier, Historia Kościoła, t. I s. 265
Elity kościelne korumpowane są przez system ulg i podatków, karierowicze dominują w strukturach
„…chrześcijaństwo, zaakceptowane przez ówczesny świat, usadawia się w tym świecie czasem aż nazbyt wygodnie: pomyślmy tylko o nadwornych biskupach, nader łatwo ulegających zaślepieniu pod wpływem cesarskiej łaski […] [zaistniały] Fale często powierzchownych lub interesownych nawróceń, zarówno wśród mas, jak i w szeregach elity.” – L. J. Rogier, Historia Kościoła, t. I s. 211
Upada doktryna oraz suwerenność zborów
„Synody bez sprzeciwu potwierdzają wolę cesarską […] Jedynie kilku niezłomnych opiera się zniewoleniu…” – L. J. Rogier, Historia Kościoła, t. I s. 203
Wśród duchowieństwa fizyczna przemoc staje się narzędziem zdobywania wpływów
„Na tysiące można liczyć mnichów wśród uczestników czasami krwawych zamieszek, wstrząsających miastami, które stronnictwa teologiczne chciały przeciągnąć na swoją stronę: Jerozolimą w 453, Antiochią w czasach Piotra Folusznika (rok 447 i nast.), już nie mówiąc o nieustannie wstrząsanej niepokojami Aleksandrii.” – L. J. Rogier, Historia Kościoła, t. I s. 280
Historia nie pozostawia żadnych wątpliwości. W dłużej perspektywie układ zawarty z państwem świeckim, niezależnie od tego czy reżim jest chrześcijański czy też nie, kończy się zwykłą tyranią duchowieństwa i kupczeniem Słowem. Tak kończy się porzucenie biblijnej dyscypliny, jaka w pierwszym rzędzie dotyczy przywódców Kościoła, którzy przecież mają być nienaganni (1 Tym. 3:2; Tyt. 1:6) na rzecz ludzkiego porządku rzeczy oraz niebiblijnych struktur zarządzania. Grzech pozostawiony samemu sobie rośnie i wydaje okrutny owoc, szczególnie jeśli praktykowany przez liderów ma zgubny wpływ na cały Kościół. Tak było na początku, jest teraz i będzie zawsze. I stąd między innymi, ze względu na ochronę duchowieństwa przed odpowiedzialnością wziął się odstępczy Rzymski katolicyzm.
2 Piotra 2:3 I z chciwości będą wami kupczyć przez zmyślone opowieści. Ich sąd od dawna nie zwleka, a ich zatracenie nie śpi.
Praktyczne przykłady
Niestety obie historie, choć stoją na dwóch biegunach przyczynowo-skutkowych, pozostają anonimowe ze względu na zmowę milczenia poszkodowanych. Dokumenty zostały obciążające zoztały ukryte lub utajnione, świadkowie nie potwierdzą zarzutów.
Zbór na Górnym Śląsku
Historia szczególna, bo ociekająca grzechem i kumoterstwem na każdym kroku. Z odgórnego nadania przez Prezbitera Naczelnego wprowadzony został do zboru człowiek wyjątkowy, któremu nota bene udzielono chrztu warunkowego (?)
- wysoce charyzmatyczny
- praktykujący homoseksualista,
- złodziej,
- naciągacz,
- notoryczny kłamca,
- manipulant
- damski bokser
- brak podstawowego teologicznego rozeznania
Przez lata skłócał członków zgromadzenia żerując przy tym na społeczności (darmowe lokum i wyżywienie). Wcześniej wydalony z 9 kościołów tej samej denominacji, aresztiwany za pobicie. Człowiek niemożliwy do usunięcia z kilku powodów:
Po pierwsze nikt w zborze nie znał biblijnego argumentu umożliwiającego wydalenie takiej osoby, stosowane było raczej Prawo Kościelne (doktrynalna ignorancja)
Po drugie istniało ciche przyzwolenie, w końcu tyran został nadany odgórnie przez głowę kościoła zatem w oczach członków posiadał odpowiedni autorytet (paradygmat kulturowy)
Po trzecie w skład rady zboru wchodziła kobieta uwikłana w grzech cudzołóstwa (expectatio verecundiam)
Po czwarte góra nie reagowała na skargi zborowników (blokada systemowa)
Usunięcie uzurpatora stało się możliwe gdy do lokalnego zboru wstąpili antyekuimeniczni chrześcijanie opierający się o biblijne wartości, została ukonstytuowana nowa, biblijjna struktura zarządzania. Jednakże grzech został zakorzeniony w zborze tak mocno, iż po pewnym czasie członkowie społeczności obrócili się przeciw zasadom dyscypliny kościelnej skierowanej przeciw otwartemu alkoholizmowi i przemocy w rodzinie, wcześniejsi dobroczyńcy zostali usunięci w imię błędnie postrzeganej miłości.
Rezultat: obecnie sam zbór nie ma problemu z akceptacją polityki promującej homoseksualizm oraz ekumenizm, sam zaś prowodyr problemów jest jednym z największych świeckich promotorów LGBT w Polsce. Odrzucane są nauki o nieomylności Pisma, promowana jest fałszywa, pentekostalna duchowość.
.
Ofiara-karierowicz
W jednej z mniejszych miejscowości województwa mazowieckiego istnieje zbór zarządzany przez pastora, który wspiera ekumeniczne działania Aliansu Ewangelicznego. Temu odważnie sprzeciwił się ówcześnie prawowierny doktrynalnie Brat, wykazując tym samym, iż Słowo Boże jest dla niego ważniejsze niż słowo człowieka. W odpowiedzi ze strony tyrana tej społeczności spadły na tego Brata represje
- zakaz studium Słowa w grupie
- oficjalne piętnowanie postawy przed zborem
- próba poróżnienia z rodzonym bratem, również członkiem tej samej społeczności
- nakaz studium książki C. S. Lewisa w miejsce Słowa Bożego
- publiczne sugestie aby Brat z własnej woli opuścił zbór
Brat ten wielokrotnie ze łzami w oczach i desperacją w głosie rozważał odseparowanie od zboru i powołanie grupy biblijnej. Jednakże los chciał, że musiał zmienić miejsce zamieszkania. W województwie zachodniopomorskim natrafił na ortodoksyjną społeczność, zarządzaną przez absolwenta biblijnego seminarium w USA prowadzonego przez jednego z najbardziej rozpoznawalnych teologów naszego wieku. Na pokrzywdzonego Brata wywierana była duża presja aby przed wstąpieniem do nowej wspólnoty uregulował zaszłości z tyranem. Okazało się również, że nowy Pastor oraz tyran to dobrzy przyjaciele i nowy nie dawał wiary iż tyran mógł się dopuścić tego typu nadużyć autorytetu, jednocześnie zarzucając pokrzywdzonemu Bratu kłamstwo.
Ponieważ celem pokrzywdzonego Brata było nie tylko wstąpienie do nowego zboru ale też, w dalszej perspektywie, powołanie nowego zboru, któremu chciał przewodzić pojawił się dylemat. Albo przyzna rację tyranowi i znajdzie się w kręgu wsparcia nowego oraz całego systemu z USA, albo też zostanie wierny prawdzie, ale możliwości rozwoju kariery zostaną utrudnione. Poszkodowany publicznie przeprosił tyrana. Zgiął kolana przed swoim oprawcą tylko po to, aby jego kariera mogła się rozwijać. Jakie mechanizmy zadziałały niniejszym przypadku?
- nie była to doktrynalna ignorancja, Brat zna zasady dyscypliny
- nie był to też paradygmat kulturowy, Brat stawiał przecież ostry opór tyranowi przez długi czas
- nie chodziło też o osobiste zawstydzenie, Brat prowadził święte i pobożne życie
- pokonany został przez blokadę systemowego kościelnictwa
Okazuje się, że międzyludzka sympatia zwyciężyła z faktami, zaś wytworzona presja (włączenie do nowego systemu lub jego brak) spowodowały grzech u poszkodowanego Brata.
Rezultat: społeczność w woj. Mazowieckim w dalszym ciągu zarządzana jest przez pro ekumenicznego tyrana, który preferuje nauki C. S. Lewisa ponad Słowem Bożym, presja liderów pośrednio wymusiła grzech hipokryzji poszkodowanego Brata, który do czasu pokuty będzie ponosił tego konsekwencje. Potencjalna nowa społeczność będzie zarządzana właśnie przez hipokrytę o napiętnowanym przez grzech sumieniu. Taka społeczność będzie pozbawiona Bożego błogosławieństwa. Zaś ortodoksyjny Pastor oraz tyran to dalej dobrzy przyjaciele.
Przysłów 29:24 Wspólnik złodzieja nienawidzi swojej duszy; słyszy przekleństwa, a nie wydaje go
Podejmij wyzwanie
Marek 4:22 Nie ma bowiem nic tajemnego, co by nie miało być ujawnione ani nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw.
Przykłady można mnożyć. Kolejny pastor prowadzący nie tylko zbór o charakterze wolnym ale i wysoce poważaną szkołę biblijną oprócz tego, że tuszował sprawę innego pastora-misjonarza z Wielkiej Brytanii, który okazał się być seksualnym predatorem (zbałamucił nastolatkę) to na dodatek krył gada z bardzo niskich pobudek. Wszelkie informacje taił aby zachować dobre relacje z liderami zagranicznej misji (którzy powinni podać się do dymisji w takiej sytuacji), i co za tym idzie, zachować finansowe wsparcie. Człek ten zniszczył także innego Brata i to tylko za to, że ten odważył się zwrócić uwagę na rezydujący grzech, dodatkowo wytykając grzech seksualności na okładce jednej z płyt (nagi biust) promowanej przez tegoż pastora. Obecnie pastor znany jest z wpadania w szał, zaś w szkole bibiljnej przymyka się oczy na antytrynitarne nauki. On sam będąc pod wpływem filozofa z WBST raczej skupiony jest na ludzkich mądrościach niż na Słowie… I w tym przypadku nikt nie chce mówić, woda nabrana w usta zamyka sprawę, tyran działa dalej.
Cóż jeszcze? Może warto wspomnieć o koledze po fachu i dobrym znajomym poprzedniego pastora przywódcy, który nie tylko odradza zawieranie małżeństw młodym ludziom stosując szereg zmyślnych persfazji w myśl zasady „zużywania energii na potrzeby lokalnej społęczności” łamiąc przy tym duchowe życie swoim ofiarom i prowadząc ich do grzechu cudzołóstwa (nauka skierowana przeciw Słowu, por. 1 Kor. 7:9; 1 Tym. 4:1), a przy okazji jeśli o nim już mowa to człek ten ma czelność wyznaczać kwoty ofiary, w przypadku pewnego młodego chrześcijanina mowa o 15 000 złotych…
A może coś z upełnie innego podwórka. Warto sygnalizować fałszywe poglądy czy nauczania, jak np. subordynacjonimzm hierarchiczny…
„Ojciec zrodził Syna, a może raczej zradza Syna […] Subordynacjonizm polega na tym, że to co ma Syn pochodzi od Ojca, ponieważ źródlem Syna jest Ojciec […] sam Jezus mówi o swojej zależności od Ojca ponieważ mówi, że Ojciec mu dał życie w sobie a więc to ma od Ojca a nie sam z siebie ponieważ źródłem Syna jest Ojciec […] W Trójcy istnieje pewna hierarchia. Podstawą (arche) jest Bóg-Ojciec, on jest ontologicznym początkiem, źródłem Syna i Ducha Świętego […] wyobraź sobie, że słońce jest wieczne; jeżeli ono jest wieczne to i promienie światła jak również ciepło które słońce daje. Mimo tego, że światło i ciepło są emanacjami słońca to jednak istniałyby od wieczności”– Łukasz Krawczyk, prelegent Chrześcijańskiego Ośrodka Edukacyjnego Berea
Milczenie owiec rzeczywiście degeneruje nie tylko jednostki ale też lokalne społeczności a przez to wpływa negatywnie na cały kościół. Potrzebna jest radykalna zmiana postawy chrześcijan w Polsce. Dość ukrywania machlojek pastorów. Dość tyrani grzeszników.
Już w I wieku, czyli naprawdę na początku rozwoju chrześcijaństwa, przyjęta była w Kościele złota zasada napominania każdego człowieka wierzącego, niezaleznie od zajmowanej pozycji. Czytamy przecież w Liście Barnaby (a raczej pseudo Barnaby) o drodze światła co następuje:
List Barnaby XIX, 4
.
„Nie miej względu na osoby, gdy trzeba ganić przestępstwo”
Taka jest właśnie prawidłowa chrześcijańska praktyka. Drogi czytelniku jeśli miłujesz Kościół Chrystusa i posiadasz jakiekolwiek informacje dotyczące haniebnych zachowań przywódców prosimy o ich przesłanie z niniejszym formularzem dostępnym na stronie SolaScriptura.pl tutaj. Oczekiwane informacje powinny dotyczyć następujących obszarów:
a. kumoterstwo
b. korupcja
c. nepotyzm
d. donosicielstwo
e. ekumenizm
Oraz inne grzechy. Wszystkie sygnały od czytelników są wyłącznie do wiadomości redakcji a ich autorzy są chronieni prawem prasowym.
Milczenie owiec musi zostać przerwane. Jeśli nie, pamiętaj, że współuczestniczysz w grzechu twojego pastora.
Najnowsze komentarze